środa, 19 grudnia 2012

It's time to...

Zaległości na uczelni nadrobione, wszystko wydaję się być znowu pod kontrolą. Od razu przyjemniejsze uczucie :) Cały styczeń w najdrobniejszych szczegółach zaplanowany... jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli od 30 stycznia mam ferie ! Prawie 3 tygodnie. Łuuuuhu! Do tego czasu czeka mnie hard-work. Kolokwia, egzaminy, staranie się zdobycia ocen, jak najwyższych się da. Później nerwowe liczenie średniej i na koniec rozmowa z szanownym dziekanem SGGW odnośnie przeniesienia. Otóż zdecydowałam się... ten semestr kończę w Lublinie natomiast następny chciałabym kontynuować w Warszawie. Będzie ciężko. SGGW ma pewne wymagania , które ja jako przyszła studentka muszę spełnić. Wysoka średnia jest głównym wymogiem. I tu pojawia się presja , która będzie towarzyszyła mi do końca sesji. Kiedyś powiedziałabym , że to nie pomoże w osiągnięciu danego celu, dzisiaj wiem że to właśnie dzięki niej będzie coraz bardziej realne. Działanie pod presją zawsze wychodziło mi na plus, motywowało mnie do jeszcze cięższej pracy. 
Za 4 dni święta. A ja zamiast myśleć o tych magicznych chwilach latam po bibliotekach i księgarniach za książkami, przepisuje notatki, robię prezentację na którą mam jeszcze miesiąc, ćwiczę rysunek - bo wiem , że warto :))

Biadole nie od rzeczy? (moja babcia zawsze tak mawia) Na zdjęciu mój widoczek z Lubelskiego tarasu. Jedyna rzecz która mi się w Tym całym Lublinie podoba. Z jednej strony centrum miasta, z drugiej cisza i spokój . Zdecydowanie moje nowe ulubione miejsce :) Poproszę +30 stopni na dworze i mogę tam zamieszkać! :D


5 komentarzy:

  1. Jaka ona kochana, ze tak Ci umiliła podróż:)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak zgadzam się ja bym się nawet +20 stopni ucieszyła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam w Lublinie, ale słyszałam, że jest piękny czyżbyś była jego antyreklamą, hah? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Antyreklamą? Lublin może i dla niektórych ludzi jest piękny, dla mnie po kilku miesiącach jest po prostu nudny i w jakimś sensie każdy powrót do niego jest dla mnie koszmarem.

    OdpowiedzUsuń